Pioneers 19 Wiedeń – czy warto było jechać na ten event?
Michał Bryła
Za nami intensywne 2 dni uczestnictwa w the Pioneers 2019. Jak było? Czy event spełnił zakładane oczekiwania? Jak spisali się organizatorzy oraz czy warto wybrać się do Wiednia za rok? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w poniższym artykule.
Osoby, które zastanawiają się nad wzięciem udziału w the Pioneers w kolejnych edycjach odsyłam także do poprzedniego artykułu, w którym dzięki uprzejmości moich rozmówców, zawarłem wskazówki i rady jak przygotować się do eventu i czego można od niego oczekiwać.
Rejestracja
Słysząc o ewentualnych kolejkach jakie możemy napotkać, przy rejestracji pojawiliśmy się już o 8.50. Otrzymaliśmy stosowne identyfikatory i opaski, które należało okazywać przy każdorazowym wejściu do budynku. W kwestii formalnej organizatorzy dbali o to, aby w evencie uczestniczyły osoby, które faktycznie zostały zapisane. Należało m. in. okazać dowód tożsamości.
Duży plus za umieszczenie na identyfikatorze listy spotkań zgodnie z aplikacją Match and Meet, co ułatwiło nam dalszą organizację czasu podczas eventu. Następnie na uczestników czekało przygotowane śniadanie serwowane w formie bufetu szwedzkiego, co stanowiło pierwszą okazją do networkingu. Przed nami pierwsze spotkania, które umówiliśmy korzystając z aplikacji dostarczonej przez organizatorów.
Aplikacja Match and Meet
Sami organizatorzy przyznają, że aplikacja Match and Meet jest jednym z głównych elementów, który przyciąga zarówno start-upy jak i inwestorów. W pełni się z tym zgadzamy, ponieważ jeszcze przed rozpoczęciem eventu mialieśmy zaplanowanych 21 spotkań.
Algorytm aplikacji polegał na przyporządkowaniu odpowiedniego 30 minutowego slotu bazując na agendach dwóch osób. Finalnie mając 21 zaakceptowanych spotkań, po automatycznym segregacji tylko jedno z nich nie miało zarezerwowanego terminu. Wystarczyło kliknąć ponownie “reschedule” i jeśli dwie osoby miały wolny slot, termin automatycznie się rezerwował.
Gorzej, jeśli oba kalendarze były wypełnione po brzegi przez co niektórzy z uczestników narzekali na brak ręcznej modyfikacji, która umożliwiłaby przyporządkowanie danego spotkania pod konkretną godzinę. Alternatywą była bezpośrednia komunikacja poprzez wbudowany messanger i indywidualne ustalenie terminu spotkania bądź komunikacja mailowa, jeśli dana osoba wyraziła zgodę na wcześniejsze udostępnienie maila. Dzięki temu, odbyliśmy dodatkowe 3 spotkania.
Oprócz ustalonej godziny spotkania wyświetlany był także numer stolika, przy którym mieliśmy poznać naszego rozmówcę. Formuła zakładała spotkania 1:1, co mogło sprawić kłopot wielu uczestnkom, którzy tak jak my, przybyli na Pioneers w 2 osobowym składzie. Jak się okazało, niektóre ze stolików nie były zajmowane, więc można było pożyczyć dodatkowe krzesło.
Warto podkreślić notyfikacje mailowe, które stanowiły cenną informacją o akceptacji czy odwołaniu spotkania. Dzięki temu można było reagować w czasie rzeczywistym i dostosować kalendarz do zmieniających się okoliczności, bez konieczności wchodzenia w aplikację.
Samemu nie doświadczyliśmy żadnych błędów, usterek, natomiast dwóch z moich rozmówców wspomniało o niedziałającej aplikacji w piątkowy poranek. Ze swojej strony możemy jej wystawić najwyższe noty. Tym bardziej, że wszystkie spotkania czy panele dyskusyjne w których zaznaczyliśmy swój udział, widoczne były w personalizowanej na bieżąco agendzie.
Spotkania 1:1
Spotkania odbywały się w Grand Hall – największym dostępnym pomieszczeniu. Usytuowanych zostało około 70 stolików przy których odbywały się spotkania 1:1. W jednym końcu sali znajdował się duży telewizor na którym wyświetlono zegar odliczający czas do końca danej sesji spotkań. Było to znaczne ułatwienie dla osób prowadzących spotkanie, aby trzymać się deadline’u, unikając ukradkowego zerkania na zegarek.
Finalnie w ciągu 2 dni nieliśmy okazję odbyć 19 spotkań. Każde z nich było wartościowe, jednakże ze swojej strony, za zgodą samych rozmówców chciałbym opisać 3 z nich.
Mieliśmy sposobność poznać osobiście Mark Wallerberger – Co-Founder of Pocket Sky – który stworzył the pocket-sized wearable that indulges with a lift of energy, a brighter mood – and better sleep. W ciągu zaledwie 5 godzin Pocket Sky osiągnął cel zebrania 20 000€ startując swoją kampanię na Kickstarter.com. Sami mieliśmy sposobność przyjrzeć się i przetestować Pocket Sky.
Kolejne spotkanie, jakie wywarło na nas ogromne wrażenie to poznanie Hermanna Gams, jednego z założycieli Dream Academia, któremu hołduje poniższe motto: „Can you imagine a society where everybody does exactly what (s)he loves to do?” Celem jest rozpowszechnienie współpracy międzynarodowej, dzielenie się wiedzą i bezinteresowna pomoc.
Od Hermanna usłyszeliśmy poruszającą i niezwykle inspirującą historię chłopca, a obecnie mężczyzny, który przez wiele lat żyjąc w jednym z Państw afrykańskich, nie mając dostępu do elektryczności, obecnie spełnia swoje marzenia, pomagając przy tym swojemu plemieniu, które wcześniej zebrało pieniądze na jego edukację. Nie chcę wchodzić w szczegóły tej historii, ponieważ najlepiej usłyszeć ją z ust samego Hermanna, którego uznajemy za najbardziej pozytywną i uśmiechniętą osobę, jaką poznaliśmy podczas naszego pobytu w Wiedniu.
Last but not least, mieliśmy okazję poznać Vladimira i Aaarona, którzy pracują nad stworzeniem platformy automatyzującej zachowania skutecznych crypto traderów. Coinpanion.io może stanowić świetne miejsce dla osób interesujących się kryptowalutami.
Wystawcy
Na Pioneers 100 z 500 start-upów otrzymało możliwość stworzenia własnego stoiska. Niestety my nie będąc zakwalifikowanym do tego grona, skorzystaliśmy z uprzejmości polskiego stoiska, za które odpowiedzialne było Polish Agency for Enterprise Development. Mając niemalże kalendarz wypełniony po brzegi, niestety nie mieliśmy wielu okazji do tego, aby zwiedzać i rozmawiać z przedstawicielami start-upów posiadających własne stoiska.
Panele dyskusyjne
Cele, które sobie zdefiniowaliśmy przed eventem nie zakładały uczestnictwa w panelach dyskusyjnych. Z pewnością tematyka niektórych wystąpień była z naszej perspektywy interesująca, natomiast skupiliśmy się na bezpośrednich rozmowach i networkingu.
Jako ciekawostka, organizatorzy zadbali także o element artystyczny podczas eventu. W związku z tym, że z Wiedniem związana jest twórczość W.A. Mozarta, podczas „Closing Show and Winner Announcement” uczestnicy mogli usłyszeć fragment „The magic flute – Queen of the night aria”.
Rezultat biznesowy
Na ten moment, kiedy jesteśmy kilka dni po evencie ciężko powiedzieć o wynikach biznesowych, natomiast jesteśmy dobrej myśli. Dla niektórych osób, z którymi odbyliśmy spotkania jako itCraft wydajemy się być dobrze dopasowani pod kątem ich biznesów. Mamy nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli wesprzeć ich przedsięwzięcia i pozytywnie wpłynąć na ich rozwój poprzez stworzenie aplikacji mobilnej lub webowej. Prawdopodobnie gdyby nie duża liczba spotkań, które odbyliśmy, nasze wrażenia mogłyby być inne. Warto zatem odpowiednio przygotować się do eventu, aby czerpać z niego jak najwięcej podczas samego wydarzenia.
Atmosfera
Atmosfera była znakomita. Każdy był przyjaźnie nastawiony i chętnie brał udział w rozmowach. Prawdopodobnie samo miejsce mogło mieć na to wpływ. Wybór Hofburg Imperial Palace dla eventu to strzał w dziesiątkę. Możliwość przebywania we wnętrzach 500 letniego pałacu zdecydowanie zwiększało prestiż imprezy, a w naszym przypadku pozytywnie wpływało na samopoczucie. Do tej pory targi, konferencje, wydarzenia tego typu kojarzyły nam się z industrialnymi, mało ciekawymi lokalizacjami, ponieważ tylko takie z reguły potrafiły pomieścić setki i tysiące osób.
Porównanie do poprzednich edycji
Udając się na Pioneers po raz pierwszy, niestety nie jesteśmy w stanie odnieść się do poprzednich edycji. Jedyny komentarz jaki usłyszałem w tym kontekście to mniejsza ilość osób uczestniczących. Być może pokrywa się to z informacją, którą często otrzymywałem w rozmowach prowadzonych na LinkedIn, że osoby, które uczestniczyły w ubiegłych latach w tym roku z różnych powodów nie zamierzały brać udziału.
Organizacja
W tym aspekcie organizatorom można śmiało przyznać najwyższe noty. W trakcie eventu liczni wolontariusze z chęcią oferowali swoją pomoc zgodnie z hasłem na ich koszulach “Ask me anything!”. Przed samym eventem także otrzymywaliśmy od organiatorów cenne wskazówki na temat dojazdu, parkingu czy różnego rodzaju udogodnień jakie zapewniali. Zbierając wcześniej feedback na temat eventu często słyszałem, że jest on mocno zatłoczony, natomiast bazując na naszych właśnych obserwacjach nie doświadczyliśmy tłumów. Organizatorzy także stanęli na wysokości zadania zapewniając zróżnicowene przekąski czy napoje.
Poza Pioneers
Korzystając z uroków Wiednia, koczniecznie należało spróbować austriackiej kuchni. Mieliśmy okazję skosztować podobno najsłynniejszego sznycla w Wiedniu. Udaliśmy się do restauracji Figlmüller. Jak się okazało po fakcie, bardzo ciężko znaleźć wolny stolik bez wcześniejszej rezerwacji, ale nam najwidoczniej szczęście dopisywało. Jedno słowo komentarza: yummy!
Podsumowanie
The Pioneers jest eventem, który z naszej perspektywy przynajmniej raz zdecydowanie warto odwiedzić. Miejsce, atmosfera, organizacja i przede wszystkim ludzie, których się tam spotyka to elementy, które wpływają na to, że the Pioneers należy do grona czołowych eventów start-upowych. Dzięki aplikacji Match and Meet otrzymujemy możliwość precyzyjnego dotarcia do osób o podobnych zainteresowaniach. Organizatorzy dbają, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik, dlatego ciężko wymienić nam jakiekolwiek wady. Ze swojej strony daję Pioneers swoją pełną rekomendację! Odpowiadając na pytanie postawione w tytule artykułu – tak, było zdecydowanie warto!
Ze swojej strony chciałbym podziękować wszystkim, z którymi mieliśmy sposobność porozmawiać podczas the Pioneers, a także poza samym eventem. Dziękuję za merytoryczne i niezwykle ciekawe rozmowy, a także rady i wskazówki, które otrzymaliśmy. Dziękujemy i być może do zobaczenia za rok!